No i stało się. Dwa dni na działce minęły jak blinknięcie oka (albo jak poranne „jeszcze 5 minut” w poniedziałek) – a teraz znów w pracy. Na szczęście z nową dawką energii, arbuzowego cukru we krwi i... lekkiego niedospania po wcześniejszych nocnych zmianach.
Ale po kolei.
Nasze mini królestwo na działce znowu zaskoczyło – w ogrodzonej części (tej z tabliczką "Tu nie wchodź, Aresie!") dzieją się rzeczy cudowne. Pomidory zaczynają zawiązywać owoce, sałata wygląda jak z katalogu ogrodniczego, koper rośnie jak szalony, a groszek zielony właśnie się pojawia i daje nadzieję, że za jakiś czas będzie co chrupać. Do tego mini poletko słoneczników, które na razie wygląda skromnie, ale jak ruszy, to będzie słońce 2.0 🌻
No i teraz hit kulinarny wyjazdu: racuchy z arbuzem, które Beatka przygotowała tak, że człowiek zaniemówił z wrażenia... i zajadał w milczeniu do ostatniego okruszka. Zdjęcie będzie we wpisie – nie zjadamy dowodów (wszystkich 😉).
Ares, nasz działkowy tropiciel, zajął się patrolowaniem terenu wokół ogrodu. Trochę zawiedziony, że nie ma wstępu do tej „smaczniejszej” części, ale wynagrodziliśmy mu to wieczornym biegiem za motylem (tak, Ares nadal nie wie, że one latają szybciej niż on 😄).
Po takich dniach człowiek wraca inny. Trochę spokojniejszy. Trochę bardziej w zieleni. I z pomysłem na nową rolkę, która pewnie powstanie z tej ciszy i słońca, które jeszcze gdzieś za uszami grają.
A jeśli i Ty tęsknisz czasem za swoim kawałkiem spokoju, to… może znajdziesz go razem z nami?
📍 kierunekpasja.eu – tam właśnie lądują te wszystkie okruszki codzienności.
👉 A Ty masz swoje miejsce, gdzie wszystko zwalnia i nabiera smaku?
Daj znać w komentarzu albo po prostu... zajrzyj na chwilę do zieleni razem z nami 🌱
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz