To był tydzień pełen różnych emocji – tych głębokich, zapisanych dawno temu, i tych zupełnie świeżych, złapanych gdzieś między pracą a pasją.
Minęło dokładnie 40 lat od mojego spotkania z Janem Pawłem II. Niby całe życie temu, a wspomnienia wciąż są żywe – nie w zdjęciach, ale w sercu. I mimo że świat się zmienił, coś z tamtej rozmowy pozostało – ciche, ale mocne.
Wspominaliśmy z Beatą też nasz wyjazd do Watykanu sprzed kilku lat. Tamte chwile wróciły z całą siłą – zupełnie inne czasy, ale ten sam duchowy spokój.
W międzyczasie zakończyłem pierwszą część urlopu. Beata z Aresem zostali jeszcze na działce, a ja wróciłem do rytmu zmian: najpierw dniówki, potem nocki. Ale zanim dopadła mnie ta cała rzeczywistość, zdążyłem jeszcze odezwać się w eterze – 20 szybkich łączności w ramach WWA Sprint, klasyka: Kenwood, 100W, fonia. Krótko, intensywnie, ale dająco satysfakcję.
Potem jeszcze dwa dni na działce – taki spokojniejszy oddech przed kolejnym biegiem przez zmiany. I wtedy właśnie wystartowało nowe wyzwanie: 300 000 kroków w miesiąc. Licznik już ruszył, a ja razem z nim. Bo każdy krok, choćby najmniejszy, ma znaczenie – szczególnie, gdy idziemy wspólnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz